Szalik dla mnie // A Scarf for Me
Szalik zrobiony jakiś czas temu (chyba miałam przeczucie, że zima tak łatwo nie odpuści)...
Swój chrzest bojowy przeszedł podczas mojego wyjazdu do Wrocławia, kiedy to nastąpił niespodziany atak zimy, choć nie aż tak gwałtowny jak obecny...
Zrobiony z wełny Padisah Himalaya.
Powstał tak trochę niechcący.
W zeszłym roku robiłam podobny, z tej samej włóczki, dla córki i zostało mi 1,5 motka. Postanowiłam dokupić jeszcze jeden motek i tym razem dla siebie zrobić cieplutki szalik.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy otworzyłam przesyłkę z włóczką, która miała mieć taki sam kolor, a jednak okazał się dużo ciemniejszy.
W związku z tym mieszałam obie włoczki i dzięki temu szalik wyszedł bardziej cieniowany niż byłby z włóczki kupionej jednorazowo.
Ta kupiona w zeszłym roku okazała się dużo jaśniejsza.
Padisah Himalaya jest bardzo mięciutka i świetnie się ją przerabia, poza tym jest cieplutka i nie gryzie. Ma tylko jedną wadę, obłazi niestety...
Do tego powstała czapka, też z tej samej wełny, tylko w zupełnie innych odcieniach. Niestety, nie mogę jej zaprezentować na zdjęciach, gdyż chwilowo gdzieś zaginęła.
Ostatnio w moim domu objawia się niepokojąca tendencja. Giną mi gdzieś różne rzeczy i, co gorsze, nie mogę ich potem znaleźć (czytaj: do tej pory nie odnalazły się myszy)...
Swój chrzest bojowy przeszedł podczas mojego wyjazdu do Wrocławia, kiedy to nastąpił niespodziany atak zimy, choć nie aż tak gwałtowny jak obecny...
Zrobiony z wełny Padisah Himalaya.
Powstał tak trochę niechcący.
W zeszłym roku robiłam podobny, z tej samej włóczki, dla córki i zostało mi 1,5 motka. Postanowiłam dokupić jeszcze jeden motek i tym razem dla siebie zrobić cieplutki szalik.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy otworzyłam przesyłkę z włóczką, która miała mieć taki sam kolor, a jednak okazał się dużo ciemniejszy.
W związku z tym mieszałam obie włoczki i dzięki temu szalik wyszedł bardziej cieniowany niż byłby z włóczki kupionej jednorazowo.
Ta kupiona w zeszłym roku okazała się dużo jaśniejsza.
Padisah Himalaya jest bardzo mięciutka i świetnie się ją przerabia, poza tym jest cieplutka i nie gryzie. Ma tylko jedną wadę, obłazi niestety...
Do tego powstała czapka, też z tej samej wełny, tylko w zupełnie innych odcieniach. Niestety, nie mogę jej zaprezentować na zdjęciach, gdyż chwilowo gdzieś zaginęła.
Ostatnio w moim domu objawia się niepokojąca tendencja. Giną mi gdzieś różne rzeczy i, co gorsze, nie mogę ich potem znaleźć (czytaj: do tej pory nie odnalazły się myszy)...
I jeszcze na koniec zamieszczę obrazek, który bardzo mi się spodobał. Niestety, nie wiem czyjego autorstwa, bo pochodzi z internetu.
Dzięki Chrannie :) mogę dodać informację o tym hafcie. Jest on dziełem Margaret Sherry... i dodam, że warto pooglądać sobie inne jej prace...
Pragnę bardzo podziękować Wszystkim odwiedzającym za miłe komentarze
i powitać moich nowych Gości Obserwatorów :)
Fantastyczny cieplusi szaliczek! <3
OdpowiedzUsuńWitaj :) To miłe, że mój szalik Ci się podoba :)
Usuń"Podoba"?! Zabiłabym za taki! Samo patrzenie sprawia, że robi mi się ciepło i miękko <3
UsuńOjoj, nie trzeba zabijać, wystarczy sobie zrobić ;)
UsuńMogę podać wymiary. I do dzieła :)
I tu zaczynają się schody... :U Uff... :D
UsuńA dlaczego schody :)?????
Usuńhej Marille
OdpowiedzUsuńcudowny szaliczek .......super dziergające kolorowe kurczaki ;-)))
pozdrawiam cieplutko
Witaj :) Fajnie, że szaliczek Ci się podoba... i oczywiście kurczaki. Są świetne, prawda :)
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo ładny szalik :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńŚwietny szalik ,
OdpowiedzUsuńA te kurki widziałm wyszyte xxx tylko nie pamietam czy miały druty , musze poszukac . A baranka jak zrobic podałm w poście link i czekam jak ci wyjdzie ..
Witaj :) i dziękuję Ci za szybką odpowiedź :) Pozdrawaim serdecznie :)
Usuńmilusi szalik... i nadal na topie bo... zima trwa !!!
OdpowiedzUsuńDzięki za wizytę :) Niestety, zima nadal trwa. A ja już bym chętnie ten mój nowy szalik schowała... Pozdrawiam :)
UsuńBardzo ładny szaliczek i oglądając dziś pogodę stwierdzam, że jeszcze przez chwilę pewnie się przyda bo coś zima nie chce odpuścić :)
OdpowiedzUsuńWitaj :) Sądząc po dzisiejszej zawiei, szaliczek jest jak najbardziej na czasie. Chociaż osobiście chciałabym jak najszybciej schować go głęboko do szafy...
UsuńPozdrawiam :)
Mnie też tu dawno nie było. Ale widzę, że praca wre :-) Przyjemnie popatrzeć. Szaliczek w moich ulubionych, licealnych kolorach :-) Patrząc na aurę za oknem, pewnie nadal w użyciu...
OdpowiedzUsuńMiło, że wpadłaś :) Ja sama nie za często zaglądam ;)
UsuńA szaliczek faktycznie się przydał. Nawet następną czapeczkę sobie zrobiłam (też jeszcze zimową) i też się przydała.
No, ale mam nadzieję, że teraz już z tym koniec...
Kury są autorstwa Margaret Sherry, tu są inne jej wzory: https://www.google.pl/search?q=margaret+sherry+chicken&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=AkoaUo3dKdDwhQei_4GQDg&ved=0CCsQsAQ&biw=1440&bih=809
OdpowiedzUsuńSzaliczek nedługo pewnie będzie w użyciu, bo jesień tuż za progiem :)
Dzięki za informację i link :) Już sobie zajrzałam i bardzo mi się podobają jej prace...
UsuńA co do jesieni, to chciałabym, żeby się bardzo spóźniła...
Pozdrawiam :-)