Sal - drugie jajo i coś... // Sal - Second Egg and Something...

Z opóźnieniem - kajam się - publikuję rezultaty Sal-u Wielkanocnego.
Na tamborku drugie jajo... i jak widać na zdjęciach, na jednym jest mniej zająców, a na następnych już więcej...
W tzw. międzyczasie zdążył przybyć jeden ;)



Czekamy na resztę...
Sądzę, że w ciągu dwóch dni się objawią...
Oczywiście będę się tym chwalić.


Natomiast pierwsze jajo nadal w stanie, w jakim było (patrz Tutaj)...
Dlaczego???
Teraz będzie trochę dłużej...

Może nie wszyscy wiedzą, ale mieszkam w stolicy naszego pięknego kraju, która to liczy sobie już ponad 1700 000 mieszkańców (dane za Wikipedią)...
I można by pomyśleć, że w tym wielkim mieście jest tysiące różnych sklepów, do tego świetnie zaopatrzonych...
Nic bardziej mylnego...
Po uciążliwych poszukiwaniach (do jednego z tych sklepów dojazd trwał około godziny, i to w jedną stronę) znalazłam mulinę DMC w dwóch pasmanteriach... niestety, w żadnej z nich nie było poszukiwanych kolorów...
Do tego w drugim spotkałam się z bardzo niesympatyczną i niegrzeczną obsługą, co już dawno mi się nie zdarzyło...
Poczułam się jak za starych dobrych czasów, czyli jak w głębokiej komunie.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o świetne zaopatrzenie w stolicy.
Za to banków, Rossmanów, Carrefour ekspresów, Biedronek itp. przybywa w zastraszającym tempie... Szczególnie tych pierwszych. Plenią się jak chwasty...
Chyba niebawem kilka ulic trzeba będzie przemianować - np. zamiast Grójecka to Pierwsza Bankowa, zamiast Marszałkowska Druga Bankowa, zamiast Jana Pawła Trzecia Bankowa...
Szkoda, że inne rzeczy, firmy itd. nie rozwijają się w tym tempie.
Jestem jednak przerażona takim a nie innym rozwojem stolicy...

No trochę się wyżaliłam...

Tak więc dzisiaj grzecznie usiadłam do komputera i zamówiłam mulinę przez internet, czego wcześniej nie zrobiłam, bo chciałam, żeby było szybciej...
Cha, cha, cha !!!!!!

I tak sobie pomyślałam, że może będę podawać namiary na jakieś fajne sklepy związane z szeroko pojętymi różnymi robótkami...
Tylko jak one w takim tempie znikają, to czy to ma sens...
Zobaczymy...



  Zmieniamy nastrój ♡











W tzw. międzyczasie (czytaj: pomiędzy haftowaniem a poszukiwaniami muliny itp. zajęciami) też nie próżnowałam...
Udało mi się ufilcować jeszcze jedne rękawiczki...
Niestety zostały natychmiast porwane (jeszcze mokre), tak więc nie miałam szansy na uwiecznienie ich na zdjęciach... Ale jeśli takowe do mnie dotrą, to nie omieszkam pokazać...
Do tego w bardzo szybkim tempie wyszydełkowałam kapciuchy dla mojej córeczki.
Są zrobione z bardzo grubej miękkiej włóczki (jakieś stare zapasy) i w zasadzie składają się z trzech kwadratów, dwóch mniejszych i jednego większego...
Dla ocieplenia - dorobiłam dodatkową podeszwę...



No i okazało się, że kapciuchy spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem...
Mało że się podobają, to jeszcze są podobno cieplaki.
Jak to miło się człowiekowi robi, gdy jego praca spotyka się z takim przyjęciem ♡

Tylko przepraszam Was za jakość zdjęć, ale nie dosyć, że światło kiepskie, to jeszcze były robione w zupełnie nieodpowiednich porach ;)


Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie 
i dziękuję za tak liczne odwiedziny ♡
Witam też gorąco moich nowych Gości Obserwatorów ♡

Komentarze

  1. TAK! Banki ATAKUJĄ! W moim małym mieście taka sama inwazja, ale mulina DMC jest, po 2.90 PLN. Ja jednak zwykle kupuję przez Internet przy okazji zamawiania tkanin, a w pasmanterii miejskiej tylko pojedyncze sztuki.
    Kapciuszki są ŚWIETNE! A te zające tworzące kształt jaja zawsze chciałam wyhaftować, więc kibicuję wielce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi bankami to już doprawdy przesada...
      Ja będę prowadzić poszukiwania mulin i nie tylko w Wawie i dam znać, jak mi się wiedzie. Większość zakupów też jestem zmuszona robić przez internet.
      Ale zazdroszczę, że w niektórych krajach są tak cudownie zaopatrzone sklepy, np. z materiałami, czy dodatkami, z pasmanterią, z wełnami itp itd.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. Co do muliny to nie mam rozeznania, ale co do banków, to u nas jest tak samo. Jak zresztą ma być inaczej, jak państwo dba o rozwój niektórych wybranych instytucji.
    A wracając do haftów, to jajo coraz bardziej mi się podoba. I poproszę o takie kapcie :)
    Pozdrowienia (elf)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za docenienie :) Co do banków i innych instytucji faworyzowanych przez kolejne rządy, to mam wyrobione zdanie...
      A co do kapci, to może w przyszłości ;)
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  3. Hafcik śliczny:) A kapcioszki cudne:) Ja włóczki, mulinę i wszystkie inne rzeczy do prac ręcznych kupuję przez internet. Wyłącznie. Nie pamiętam kiedy byłam w stacjonarnej pasmanterii. Przesyłka w zasadzie dochodzi w dwa dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za docenienie moich hafcików i kapciuszków :) Pewnie nie są to ostatnie...
      A ja uwielbiam stacjonarne sklepy i boleję nad tym, że ciągle kolejne znikają z mapy mojego miasta...
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Ależ tych zajców na tamborku masz zawrót głowy wprost a kapciuchy superaśne wykonałaś buziaki ślę Marii
    P.S. banków u mnie więcej niż piekarni - dziwne pieniędzy nie kupujemy a chlebek dobry by się zjadło a mulinę kupuję różnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Marii za docenienie moich zajęcy i kapciuszków :)))
      A z tymi bankami zamiast innych sklepów to skandal zwyczajny...
      Pozdrawiam cieplutko :-)

      Usuń
  5. Śliczny hafcik!!! Wspaniałe kapciuszki!!!
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za hafcik i za kapciuszki :)))
      Zapraszam ponownie i pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  6. Fajna, wesoła pisanka. Moje zające będą bardziej stonowane, ale zrobiłam dopiero trzy najmniejsze, bo pracy mnóstwo, no i musiałam nadrobić koci kalendarz. Styczniowy kot gotowy, lutowy - w połowie. Bardzo miło się haftuje te koty, a dziewczyny mają świetne pomysły na własne interpretacje wzoru. Zresztą tak samo jest z jajkami. W ogóle podoba mi się taka zabawa, na pewno będę uczestniczyć w kolejnych.
    Jeśli chodzi o kapciuszki, to bardzo mi się podobają, ale już nie będę próbowała Cię naśladować, bo mi to zupełnie nie wychodzi (patrz: ozdoba na szyję - do dziś nieukończona). Pozdrowienia:) Lidka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz